-Odłóżmy? Ale...-Doris wybiegła. Czułem, że pęka mi serce. Każda z dziewczyn mi to mówiła i potem odmawiała. Ruszyłem tropem wybranki mojego serca. Znalazłem ją dopiero wieczorem. Siedziała na Łące 7 Księżyców. Podszedłem do niej . Płakała.
-Co się stało?-spytałem ostrożnie.
-Coś sobie przypomniałam-wyszlochała.
-Co?-zdziwiłem się.
-Że to TWÓJ ojciec zamordował moich rodziców!-krzyknęła ze łzami w oczach. Wtedy przypomniało mi się jak miałem około pół roku. To było TU! Na TEJ polanie. Doris chowała się za kamieniem a ja patrzyłem na nią jak głupek. Położyłem na jej łapie swoją i patrząc w tafle wody szepnąłem:
-Pamiętam. Ale wiem, że o tym nie zapomnisz to spójrz w taflę wody i powiedz czy jak tam patrzysz widzisz sens? No?- tak powiedziała mi matka zanim mnie porzuciła.
-Widzę sens-uśmiechnęła się. Chwyciłem jej łapkę, przyklękałem i spytałem:
-Czy zostaniesz moją dziewczyną?
-TaaaaaK!-krzyknęła.Przytuliliśmy się a Doris szepnęła cicho-,,To ma sens''
<Doris>???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz