Kiedyś nie miałem stada ale nastała mocan zima i musiałem gdzieś dołączyć więc dołączyłem do
watachy kryształowej łapy.Była ta piękna wadera nazywałam się klunia miała piękna białą sierść i miała nadzwyczajne zdolnosći jak on. Pewnego ranka pomyślałem ze pasuje do tej wadery więc
poszedłem po kwiaty na łąkę nieopodal mojej jaskini. Zerwałem bukiet róż i poszłem do jaskini zeby się przygotować.Klunia też się szykowała bo chciała zrobić na mnie dobre wrażenie.Poszłem na spotkanie watachy i położyłem koloniej kwiaty ona bardzo się uciszyła i powiediziala ze jestem słotki.Pewnego wieczoriu (jak już się lepiej znaliśmy) spotkaliśmy się na górze w pełnie księźyca
oczy jej pięknie błyszczały i spytałem się ja czy bendzie mojom dziewczyno ona idpowiedziala
tak słodziaku:).
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz